Berkley 1

 WERSMINIA – WĘDKARSKI RAJ DLA CIERPLIWYCH
Z wielkim napięciem i nadzieją czekałem na nasze spotkanie nad tym pięknym jeziorem.


Wersminia
Wersminia należy do łowisk linowo – szczupakowych. Takie akweny mają bogatą roślinność wynurzoną obrastającą brzegi - trzcinę, sitowie, tatarak, grążel żółty. Pod powierzchnią wody mamy wywłócznik, rdestnicę, moczarkę oraz osokę aloesowatą. Tworzą one na dnie łąki będące siedliskiem ryb spokojnego żeru i drapieżników. Głębokość jeziora nie jest duża. Od brzegu spada do 2 – 6 metrów, środkiem biegnie rów głęboki na 7 – 9 metrów.

 

WodziniakCzas w jakim się znaleźliśmy na zlocie nie był najlepszy do połowu szczupaka. W wodzie trwa lato, roślinność dopiero zaczynała obumierać. Tegoroczny lipiec, bardzo gorący spowodował przyduchę w wielu płytkich akwenach ze Śniardwami na czele. Ryby miały niedobór tlenu, a ich życie bardzo spowolnione. Odczuliśmy to w czasie łowienia...

Spoglądałem na prognozę pogody z wielką nadzieją na ochłodzenie, wiatr i deszcz. Niestety piątek, pierwszy dzień pobytu zafundował nam gorące lato, w dodatku bez wiatru. W takich warunkach drobnica trzyma się powierzchni wody zbierając owady. Szczupaki i okonie czekają na falę, wówczas małe ryby schodzą bliżej dna. Przy gładkiej tafli jeziora musimy pożegnać się ze snem i o brzasku być na wodzie, również zmierzch i noc to najlepszy czas w takich warunkach.

Nastroje nie były zbyt dobre, ryby pierwszego dnia nie dopisały. Ja wieczorem wraz z Mateuszem wybrałem się na feder i świetlik. Na echosondzie znalazłem ładny stok nieporośnięty żadnym zielskiem. Dopłynęliśmy tam łódką. W czasie kilku godzin braly z rzadka niewielkie leszcze, trafiła się też płotka. Wszystko jednak wynagrodziło ognisko które dla mnie ma zawsze wyjątkowy urok w czasie nocnych zasiadek.

Szczupak
Następnego dnia była równie wakacyjna aura. Mateusz z Jarkiem M. ( nie mylić z Jarkiem W. "Jareckim") popłynęli rano porzucać. Okazało się że nie mam kluczy a chciałem się dostać do domku. Zawołałem chłopaków żeby podpłynęli do pomostu. W trakcie tego holowanego przez Jarka woblera capnął szczupak, na trzech metrach głębokości. Walczył dziarsko jak na swoje pięćdziesiąt siedem centów długości. Kiedy znalazł się na dnie łódki okazało się że wobler tkwi głęboko w paszczy.

Mateusz szybko pobiegł do domku po mój sprzęt chirurgiczny. Czas płynął nieubłaganie. Jak zobaczyłem jak bardzo jest źle z szansą wydobycia przynęty zasugerowałem Jarkowi żeby skrócić mękę rybie. Odmówił. Zabraliśmy się do trudnej operacji. Druga kotwica była zapięta w skrzelach na dwóch ostrzach.

Szczupak
Zawsze mam ze sobą pean , żadne kombinerki go nie zastąpią.  Delikatnie, po długich zabiegach udalo mi się ją wydobyć, Jarek w tym czasie ostrożnie wyciągał wobler z pyska. Spojrzałem szczupakowi w smutne oko, miałem wrażenie że czuje nasze starania i najlepsze chęci. Leżał spokojnie na macie z nadzieją że nie straci życia. Odetchnęliśmy z ulgą kiedy się udało najgorsze – wydobyliśmy wobler. Teraz szybko wziąłem zdobycz Jarka i  trzymając w dłoniach zanurzyłem w wodzie. To było piękne uczucie. Samica straciła bardzo malo krwi, teraz zmywałem z niej ślady naszego spotkania. Czekaliśmy na moment kiedy drgną pokrywy skrzeli. Zaczęly delikatnie falować. Rybę wypuściłem i wszyscy trzej patrzyliśmy z napięciem co dalej.

Wersminia 2Nie wyglądało to najlepiej. Szczupak leżał na grzbiecie i dluższy czas tylko lekko ruszał skrzelami. Po dłuższej chwili zaczął rytmicznie ruszać płetwami na brzuchu. Wyglądało to jak pływanie stylem grzbietowym. Jeszcze jakiś czas odpoczywał, po czym ruszył do dna. Tam jeszcze ostatni raz odetchnął swoim żywiołem i wrócił do życia.

W sobotę dotarło do nas jeszcze kilka osób, po szybkim powitaniu wszyscy rozjechali się po jeziorze z nadzieją na spotkanie z rybą. Czas jaki spędzamy na wędkowaniu ucieka szybko i trudno go zatrzymać. Ozdobą wyjazdu były dwie największe ryby.
Robert "Wodziniak" najpierw podniósł poprzeczkę wysoko swoim życiowym szczupakiem o długości 104 cm.

Wersminia 10

Stało się to przy stoku górki, a raczej na rozległej kępie podwodnego zielska niedaleko brzegu, znalazłem to miejsce wcześniej dzięki echosondzie. Układ górki to około 2,5 metra na szczycie przechodzące w łagodne stoki do 6 metrów głębokości. Złowiłem tam na wobler imitujący karasia szczupaka około 30 centymetrów, chyba najmniejszego drapieżnika całej wyprawy.

W sobotę wieczorem rozmawiałem z Jareckim. Był trochę zły że mimo tylu wizyt na Wersminii nie złowił żadnej metrówki. Powiedziałem że się doczeka. Były to prorocze słowa.
W niedzielę rano Mateusz spał zmęczony wędkarskim maratonem, szybko z Jarkiem pakujemy sprzęt i ruszamy. Mamy silnik elektryczny który pożyczyliśmy od Jurka, gospodarza Wersminii, sympatycznego i życzliwego dla gości człowieka. Czasem Jurek musi huknąć na nieogarniętych wędkarzy ale wszystkim wychodzi to na dobre.

Wersminia 8
Ruszamy na jezioro. Jest pochmurno i nareszcie bardziej jesiennie, lekka fala marszczy wodę. Łódź po prostu mknie na silniku. Dawno nie siedziałem w tak dopracowanej przez
projektanta łodzi wędkarskiej. Jest smukła i niska co dla niektórych może być wadą ale ja wolę trochę chybotliwą ale opływową jednostkę niż coś co przypomina pływające koryto dla świń. Po chwili poznajemy z Jarkiem drugi brzeg. Jest bardzo ciekawie, na ekranie mojej sondy co chwila widać kominy i zwaliska zielska na dnie, pachnie tu szczupakiem na kilometr.

SzczupakSzczupakSzczupakWersminia 7
Wersminia 5Stajemy w ciekawym miejscu, pierwszy rzut Jarka w brzeg i spod liści grążeli wyskakuje szczupak. Walczy dzielnie ale po chwili mamy go w łódce, samiec ma 70 centymetrów, jest pięknie ubarwiony. Uwielbiam ten deseń,  ciemna zieleń i jasnożółty brzuch, taki kolor mają szczupaki żyjące w strefie brzegu wśród roślin.
Znowu mamy trudną operację, szczęśliwy wobler Jarka siedzi głęboko, ale znowu zgodnie i ostrożnie współpracując wydobywamy go, szczupak dość długo leży na powierzchni ale wraca do życia. Płyniemy do przystani, Mateusz już czeka na nas. Czuję że nie złowię nic ciekawego, zostaję na pomoście. Delektuję się zimnym piwem i patrzę na łódki z wędkarzami. Mija pół godziny, słyszę jakieś hałasy zza cypla. Pomyślałem że pewnie chłopakom na łódce pękło parę piw ale pomyliłem się.
Dopływają do mnie Jarecki z Wodziniakiem. Jarek wstaje w łódce, pręży muskuły i krzyczy do mnie że pozamiatane. Pozamiatał pięknym szczupakiem złowionym na wejściu do zatoki, na troling na głębokości sześciu metrów.

Szczupak 121 cm

Oglądam rybę w aparacie Roberta, jest ogromna. Ma 121 centymetrów. Szczęśliwy Jarecki krąży w koło nie mogąc usiedzieć ale trudno się dziwić. Piękny akcent na koniec naszego miłego spotkania nad Wersminią.

Nagrody od sklepu BASS, pamiątkowe zdjęcia i szampańskie humory towarzyszą naszemu pożegnaniu.

                                            SzczupakSzczupak

Ruszamy w drogę do domu, Jurek odprowadza nas quadem aż do bramy. Machamy mu na
pożegnanie a ja odliczam czas do dnia kiedy tu wrócę i już z uśmiechem wspominam "nocne polaków rozmowy" przy grillu i ognisku (chyba było nas 18 osób)  a moja przyszła metrówka rośnie z każdym dniem.

Pozdrawiam Gilbert

                                            Wersminia 3Wersminia 4

Na koniec wspomnę o nieprzyjemnym incydencie związanym z prezentacją sprzętu firmy Dragon zapowiedzianą przez przedstawiciela firmy p.Waldemara Ptaka. Prezentacja do której nie doszło, została nie po raz pierwszy odwołana przez Ptaka bez podania przyczyny. Mam nadzieję że firma Dragon zajmie oficjalne stanowisko w tej sprawie, tym bardziej że jest patronem łowiska o czym informuje wiszący na Wersmińskim hangarze baner.


Nie masz uprawnień do komentowania. Zaloguj się